Mezi USA, Íránem a Assadovým režimem se na hranici mezi Sýrií a Irákem možná rýsuje konflikt. 01.06.2017 21:45:43. Autor: admin. V dubnu syrští povstalci a jejich poradci ze speciálních sil USA odrazili útok ISIS v hodinové bitvě poznamenané sebevražednými atentátníky a koaličními nálety.
Z jednej strony konsolidacja Zachodu pod przywództwem USA, z drugiej rodząca się oś, której wielkim architektem są Chiny. Zacieśniający się układ łączący Chiny, Rosję i Iran staje się realnym zagrożeniem, koszmarem Zachodu, przed którym od lat przestrzegają analitycy.
Smrt íránského generála Solejmáního po útoku Spojenými státy šokovala celý svět. Zabití jedné z hlavních postav blízkovýchodní politiky zvýšilo již panující napětí mezi Washingtonem a Teheránem a zdůraznilo možnost přímého konfliktu mezi oběma státy. Ten se však nemusí vést zbraněmi, bojovým polem se totiž může stát i kyberprostor.
Podle 9. článku vznikl Hamás jako důsledek úpadku islámských hodnot, z čehož vychází nutnost vyhlásit islámský stát. Podle vlastní interpretace Hamás podporuje utlačované a popírá bezpráví [čl. 10]. Palestinu vnímá jako svaté dědictví všech muslimů, jež náleží všem muslimům do vlastnictví až do soudného dne.
Na światowej arenie politycznej wzrok przyciąga narastający konflikt między Iranem i USA – który według ekspertów może doprowadzić do kolejnej wojny – nie ty
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Na światowej arenie politycznej wzrok przyciąga narastający konflikt między Iranem i USA – który według ekspertów może doprowadzić do kolejnej wojny – nie tylko w regionie Bliskiego Wschodu, lecz także na arenie światowej. Mimo tego, że wojna taka zniszczyłaby militarny potencjał Iranu i byłaby bardzo szkodliwa dla irańskiego systemu politycznego, wojskowego i społecznego – polityka Iranu pozostaje otwarcie agresywna. Głównym celem tej agresji jest Izrael, którego istnienie i niezależność od lat przeszkadza krajom islamskim. Otwarcie konfliktowa polityka i możliwe posiadanie przez Iran broni nuklearnej jest dla Izraela dużym zagrożeniem. Konflikt ten nie pozostaje jednak tylko sprawą regionu, ponieważ sojusz Izraela ze Stanami Zjednoczonymi jest szczególnie silny. W przypadku konfliktu zbrojnego USA byłoby liczącym się graczem w rozgrywającej się wojnie i to nie tylko ze względu na gospodarcze interesy Ameryki na Bliskim Wschodzie. – Tu chodzi nie tylko o ropę naftową, ale także o konflikt między Iranem, a Izraelem. Iran odgrywa znaczną rolę w finansowaniu różnych grup, które destabilizują sytuację na Bliskim Wschodzie i zagrażają Izraelowi – powiedział serwisowi eNewsroom Stanisław Gomułka, główny ekonomista BBC. – Konflikt ten angażuje również innych dużych graczy globalnej polityki. To wszystko stwarza ryzyko jeśli nie otwartej, dużej wojny – to na pewno znacznego zwiększenia kłopotów, również gospodarczych. To ryzyko jest brane pod uwagę przez rynki finansowe. Istnieje więc zagrożenie podwyższenia cen ropy – co stwarza problemy dla Polski i innych krajów importujących. Jest jednak czymś korzystnym dla Rosji, której zależy na podwyższeniu cen i zwiększaniu dochodów z eksportu. Tak więc działanie Iranu, chociaż szkodliwe dla samego Iranu, jest korzystne dla Rosji i angażuje USA – jest więc problemem w skali światowej – ocenia Gomułka.
W odpowiedzi na zabójstwo Sulejmaniego, parlament w Teheranie przyjął uchwałę uznającą dowódców USA i Pentagon za terrorystów. Przegłosowano również przekazanie równowartości 200 mln euro Siłom Ghods - irańskiemu Korpusowi Strażników Rewolucji Islamskiej. Ich zadaniem będą operacje obronne skierowane przeciw wojskom dojdzie do ataku będącego odpowiedzią na zabicie wpływowego generała? Nie wiadomo. Z Amerykanami ramię w ramię nasi żołnierze walczyli w Afganistanie i Iraku. Czy w przypadku wojny z Iranem może stać się podobnie?Zobacz także: Wyższa płaca minimalna to jeszcze droższe śmieci? "Kpina, hipokryzja"- Oczekujemy solidarności od USA i wsparcia naszego bezpieczeństwa tu we wschodniej Europie. Zatem możemy mieć problem z odmową wsparcia przy ewentualnym konflikcie z Iranem. Kupujemy od USA sprzęt, walczymy o zwiększenie obecności ich armii w Polsce, podpisujemy deklaracje o współpracy i musimy być w tym sojuszu konsekwentni - mówi Mariusz Cielma, ekspert wojskowy i redaktor naczelny branżowego magazynu "Nowa Technika Wojskowa".Żeby nie było jak w Iraku i AfganistanieNasz rozmówca zastrzega, że na razie jeszcze nie ma mowy o otwartej wojnie z Iranem, ale gdyby do niej miało dojść, to przed naszym MSZ stanie trudne Polska dyplomacja będzie musiała właściwie to rozegrać, tak byśmy nie brnęli, tak jak w Iraku czy Afganistanie, wysyłając tam tysiące żołnierzy. Im jest ich więcej w strefie działań zbrojnych, tym większe prawdopodobieństwo, że dojdzie do nieszczęścia. Powinniśmy brać przykład z innych krajów sojuszniczych. Czesi np. przy takich sposobnościach inwestują w jakość, nie w ilość - mówi jednostki specjalne, chemiczne, sprzęt. Najprościej rzecz ujmując, posyłają na misje dużo mniej jednostek, które potem stają się celem ataku, jak np oddziały patrolowe. My też, w ocenie eksperta, możemy pójść tą drogą. Mamy samoloty F-16, które mogą wykonywać misje bojowe. Mamy tutaj już pewne doświadczenia z Mamy też transportowe samoloty Casa, które mogą realizować w Zatoce Perskiej zadania logistyczne. Ponadto mamy doskonałe jednostki specjalne, które również są już doświadczone w tym rejonie świata i są świetnie oceniane - mówi Mariusz życieW Afganistanie podczas misji zginęło 43 polskich żołnierzy, w Iraku kolejnych 22. To oczywiście najwyższy koszt i największa nasza strata w tych konfliktach. Rodziny zabitych i setki rannych żołnierzy ciągle jeszcze liżą rany po tych wojnach. Tych strat nie da się kosztach finansowych mówić łatwiej, choć nie wszystkie informacje są jawne. Z tych dostępnych wiadomo, że misja w Iraku w latach 2004-2008 kosztowała ok. miliarda zł. W Afganistanie do 2014 r. nawet 6 mld zł. Ile teoretycznie może nas to kosztować w przypadku kolejnego konfliktu?- Mam nadzieję, że nie pójdziemy na skróty w myśl zasady: oni wysyłają nam brygadę (ok. 3,5-4 tys. żołnierzy) do Polski, to my im też to jesteśmy winni. Oczywiście nie da się powiedzieć, że to nie nasza sprawa. Gest dla Trumpa to za mało - mówi Mariusz czy Amerykanów stać na kolejną wojnę. Iran jest większy niż Irak czy Afganistan. Ma lepiej wyszkoloną armię. - Oczywiście amerykańskie sankcje zrobiły swoje i ich wojsko ma duże braki, ale nadrabia umiejętnościami w walce partyzanckiej i wojnie hybrydowej. Ta armia zdolna jest przeprowadzać niszczące ataki na czułe punkty - mówi potrafiGdyby do wojny doszło, to nie byłoby starcie samolotu z samolotem. Tu, jak zapewnia Cielma, Amerykanie mają przewagę, ale Irańczycy opanowali sposób walki z silnymi armiami. Wspomagają Asada w Syrii, Hezbollah w walce z Izraelem, ostatni atak w Arabii Saudyjskiej na rafinerie też - jak wszystko wskazuje - są w defensywie na Bliskim Wschodzie i mogą chcieć wrócić do gry. - Jeszcze niedawno udało im się obsadzić w Iraku przyjazny im rząd. To jednak już przeszłość. Wycofują się z Syrii, podobnie w Afganistanie, nie udało się niczego osiągnąć mimo dwóch dekad wojny i 10 tys. ofiar - mówi Mariusz Amerykanie już wiedzą, że jak już się wygra, to zawsze pojawia się pytanie: co dalej. Na nie zdecydowanie trudniej znaleźć To, że dojdzie do wymiany ciosów, jest pewne. Otwarta wojna wydaje mi się raczej mało prawdopodobna, ale niczego wykluczyć nie można - mówi redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej".Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze Polacy pojadą na wojnę w Iranie to Rosja uderzy na Polskę w ramach umowy z Iranem. Artykuł 5 nato nie przewiduje wtedy Pomocy Polsce i Polska zniknie z Mapy pod zaborem Rosia NemcyPanie Cielma Płacimy za wojska Usa w Polsce więc nic nam do Iranu niech się pan zgłosi na ochotnika i pana dzieci . Kupowanie w usa broni do niczego nie zobowiązuje .Amerykanie sami zabili, niech się sami bronią. Nie dla takiego wsparcia. Co to za sojusznik, który tylko wciąga w bałagan, którego jest autorem. Amerykanie od wojny secesyjnej nigdy więcej nie mieli konfliktu zbrojnego na swoim terenie, więc nie znają co to znaczy. Wszystkie konflikty, które zaczynają powinni "obsługiwać" wojny toproszę jsc sami a nie narazać społeczeństwo my chcemy spokoju normalnie życ, co nas obchodzi Pan Prezydent USA nawarzył piwa no niech załagodzi sytuacje
Po wystąpieniu prezydenta Trumpa ze środy 8 stycznia świat odetchnął z ulgą – wygląda na to, że otwartego starcia pomiędzy Iranem i USA jednak nie będzie. Chwilowo nie grozi nam też trzecia wojna światowa. Konflikt amerykańsko–irański na długo zostanie jednak w naszej pamięci. Choćby ze względu na setki stworzonych z tej okazji memów. Ryzyko wybuchu konfliktu zbrojnego z Iranem mocno pobudziła wyobraźnię amerykańskich internautów. W tamtejszych mediach społecznościowych w ubiegłym tygodniu pojawiły się tysiące komentarzy i memów na ten temat. Obojętni na międzynarodowe zamieszanie nie pozostali oczywiście twórcy memów z Polski. W galerii powyżej możecie zobaczyć, jak komentowali rosnące napięcie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Iranem. Poniżej z kolei znajdziecie twórczość głównie anglojęzyczną, najczęściej z USA. Trzeba przyznać, że w starciu na memy polscy internauci mieliby spore szanse z Amerykanami. Czytaj też:Memiarze gotowi na trzecią wojnę światową. Nie biorą jeńcówCzytaj też:Memy zamiast bomb. Internauci kombinują, jak uniknąć poboru do wojskaCzytaj też:Trzecia wojna światowa trenduje na Twitterze. To musi oznaczać... memy? Galeria: Świat odetchnął. Trzeciej wojny światowej jednak nie będzie. Będą za to memy Źródło: / Facebook
Według informacji serwisu Politico Stany Zjednoczone próbują przełamać impas w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Waszyngton wierzy, że rozwiązaniem wielu problemów będzie nowa propozycja dla Teheranu. Administracja prezydenta Joego Bidena dopuszcza pewne złagodzenie sankcji i zamierza wysunąć propozycję jeszcze przed wyborami prezydenckimi w Iranie. Jeśli więc Biden poważnie myśli o ponownym przystąpieniu do porozumienia nuklearnego z Iranem, następnych kilka tygodni może okazać się przełomowe. Polityka Waszyngtonu i Teheranu – po okresie wzmożonej konfrontacji na polu militarnym – wydaje się krzepnąć, co być może pozwoli zasiąść do stołu negocjacyjnego, choć niewątpliwie będzie to trudne. Przywództwo polityczne i religijne musi bowiem zdecydować się na powrót do rozwiązań, które już raz zawiodły. Administracja waszyngtońska planuje przedstawić nową wizję przyspieszenia rozmów już w tym tygodniu. Iran otrzyma propozycję zniesienia niektórych sankcji gospodarczych w zamian za wstrzymanie prac nad zaawansowanymi wirówkami i wzbogacania uranu do 20% czystości. Obecnie pełna propozycja nie jest znana, a szczegóły są wciąż w opracowaniu. Waszyngton nie może być pewny, że Iran zaakceptuje te warunki. Na początku roku Teheran odrzucił jedną amerykańską propozycją, zgodnie z którą miałby zaprzestać wzbogacania izotopu uranu do 20% czystości, co miało stanowić warunek sine qua non przystąpienia do rozmów o nowej umowie w sprawie programu nuklearnego. Jest jednak mało prawdopodobne, że oferta w powyższym kształcie zdobędzie zaufanie przywództwa politycznego Iranu. Pamiętać bowiem należy, że jeszcze niedawno Waszyngton postulował rozszerzenie nowego porozumienia o program rakietowy. Stanowisko Teheranu wydaje się niezmienne: zaprzestanie wzbogacania uranu i przystąpienie do rozmów będzie możliwe tylko wtedy, gdy Stany Zjednoczone najpierw zniosą wszystkie sankcje nałożone na Iran. Urzędnicy w obu krajach zdają sobie sprawę, że jeśli w ciągu najbliższych kilku tygodni nie nastąpi przełom, będzie trzeba poczekać do czasu okrzepnięcia nowej władzy w Teheranie. – Iran jest gotowy do zniesienia dodatkowych ograniczeń wynikających z umowy z lipca 2015 roku w ciągu najbliższych kilku tygodni – powiedział Daryl Kimball, dyrektor wykonawczy Arms Control Association, organizacji, która uważnie śledzi negocjacje nuklearne z Iranem. – To kluczowy czas, aby uniknąć eskalacji. "US tries to break Iran nuclear deadlock with a new proposal for Tehran" via @politico “Iran is poised to blow thru additional nuclear deal restrictions in the next few weeks. This is the crucial time to avoid an escalation of the situation” @DarylGKimball — Arms Control Assoc (@ArmsControlNow) March 29, 2021 Ostrzeżenia pojawiają się w czasie, w którym Biden mierzy się z naciskami, aby ponownie przystąpił do umowy. Niektórzy urzędnicy i analitycy zastanawiają się, czy prezydent jest szczery co do odnowionego porozumienia. W czerwcu w Iranie odbywają się wybory prezydenckie, a kampania rozpoczyna się w maju. Porozumienie nuklearne z 2015 roku to bardzo delikatny temat, więc najwyższy przywódca Chamenei raczej nie pozwoli na większe posunięcia podczas kampanii. Ponadto pod koniec maja wygaśnie tymczasowe porozumienie, które Iran zawarł z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Na jego podstawie Teheran wstrzymał wprowadzenie w życie ograniczeń dostępu MAEA do irańskich obiektów jądrowych. Oenzetowska organizacja nadal będzie miała dostęp do programu irańskiego, ale będzie on mniejszy, niż chciałyby światowe mocarstwa. – Powrót Stanów Zjednoczonych do umowy nie wymaga żadnej konkretnej propozycji – powiedział szef działu prasowego misji Iranu w ONZ, Szaroch Nazemi. – Wymaga jedynie decyzji politycznej, aby przejść do pełnej i natychmiastowej realizacji zobowiązań wynikających z porozumienia nuklearnego i kluczowej rezolucji ONZ. US claims it favors diplomacy; not Trump's failed policy of "maximum pressure”. Yet @SecBlinken boasts abt blocking Korea from transferring our OWN money to the Swiss Channel—only used for food & meds. Repeating the same policy won't yield new results. Only way: #CommitActMeet — Javad Zarif (@JZarif) March 11, 2021 Warto w tym miejscu przypomnieć, że pod koniec ubiegłego roku doszło do serii niekorzystnych wydarzeń w sprawie dalszego istnienia ładu nuklearnego. Jawnym odejściem Irańczyków od postanowień umowy z 2015 roku było uchwalenie 29 listopada przez irański parlament ustawy, która miała na celu między innymi zwiększenie miesięcznej produkcji wzbogaconego izotopu uranu do celów pokojowych o różnym stopniu czystości. Była to reakcja na zabójstwo Mohsena Fachrizadego, ojca irańskiego programu nuklearnego. W tej atmosferze pojawia się na arenie Chińska Republika Ludowa, która również jest objęta amerykańskimi sankcjami gospodarczymi. 27 marca ministrowie spraw zagranicznych obu krajów, Dżawad Zarif i Wang Yi, podpisali 25-letnie porozumienie o współpracy strategicznej. Jest to element strategii Kraju Środka dążącej do włączenia Iranu w projekt „Jeden pas, jedna droga”, czyli inicjatywę Pekinu mającej na celu reaktywację Jedwabnego Szlaku. Przy okazji prezydent Hasan Rouhani wyraził nadzieję, że Chiny poprą stanowisko Iranu w sprawie porozumienia nuklearnego. Wang oświadczył, że Pekin będzie stał na straży suwerenności Iranu i godności jako niepodległego państwa. Iranian Foreign Minister Mohammad Javad Zarif & His Chinese Counterpart Wang Yi in A Meeting in Tehran on Saturday Signed A Comprehensive Strategic Cooperation Document — Fars News Agency (@EnglishFars) March 27, 2021 Chiny zgodziły się zainwestować w irańską gospodarkę ponad 400 miliardów dolarów w ciągu dwudziestu pięciu lat w zamian za stałe dostawy ropy naftowej. Chiny zgodziły się na inwestycję w dziesiątkach dziedzin, w tym w bankowości, telekomunikacji, infrastrukturze portowej, kolejnictwie, służbie zdrowia i technologiach informacyjnych. Strony zobowiązały się również do pogłębienia współpracy wojskowej, w tym organizowania wspólnych szkoleń i ćwiczeń, wspólnych badań i rozwoju uzbrojenia oraz wymiany informacji wywiadowczych. Umowa pogłębi wpływy Chin na Bliskim Wschodzie i może zniweczyć amerykańskie wysiłki na rzecz utrzymania izolacji Iranu, ale także jest wyrazem powstrzymywania Stanów Zjednoczonych we wrogich działaniach wobec obu sygnatariuszy. Zobacz też: Dlaczego piraci odnoszą sukcesy na Zatoce Gwinejskiej? (
PrasaWzrost napięć w Zatoce Perskiej zajmuje komentatorów niemieckich gazet. Dominuje przekonanie, że potrząsanie szabelką między Teheranem a Waszyngtonem może przerodzić się w tragedię. Dziennik „Stuttgarter Zeitung" wątpi w szczerość słów sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo, który mówił, że Stany Zjednoczone nie chcą wojny z Iranem. „Gdyby tylko można mu wierzyć… Pompeo dodał bowiem, że jego kraj będzie się bronił, jeśli będzie to konieczne. Dał też jasno do zrozumienia, że Waszyngton przypisuje Iranowi także czyny popełnione przez jego sojuszników. A tych nie brakuje i nie wszyscy dają się w stu procentach kontrolować. Tym samym słowa Pompeo o pokoju były bardzo powierzchowne. Stany Zjednoczone raczej otworzyły sobie na oścież drzwi do operacji militarnej”. Komentator „Koelner Stadt-Anzeiger” pisze: „Eskalacja konfliktu między Waszyngtonem a Teheranem stałaby się od razu także europejskim problemem. Ale już stary Henry Kissinger dopytywał, do kogo ma dzwonić, aby porozmawiać z Europą? Bo wciąż nie ma nawet śladu wspólnej linii polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE. Mimo starań, Unia marnuje przez to siłę, której teraz bardzo by potrzebowała”. Z kolei gazeta „Rhein-Neckar-Zeitung” ostrzega: „U Marksa i Engelsa można było przeczytać, że historia się powtarza: raz jako tragedia, raz jako farsa. O ile wojnę w Iraku rozpoczętą przez prezydenta Georga W. Busha można uznać za tragedię, która do dziś odbija się światu, a głównie Europie, czkawką, to obecne potrząsanie szabelką między Teheranem a Waszyngtonem można uznać za farsę. Z tym, że z tej farsy może jeszcze zrobić się tragedia”. Dziennik „Landeszeitung” bardzo krytycznie ocenia postawę Waszyngtonu: „To dziwaczne, że amerykańska «polityka armat» ma doprowadzić do zmiany sytuacji, którą USA same wywołały. Bo to wojny w Iraku i te z Państwem Islamskim umożliwiły Iranowi awans na pozycję regionalnej potęgi. Europa nie powinna się przy tym oszukiwać. Trump przykręca Iranowi gospodarczą śrubę nie mimo tego, że zaszkodzi to europejskim firmom, ale właśnie dlatego. Trump widzi w Europie rywala, a nie sojusznika. Ale Europa powinna zdobyć się na odwagę, aby przeciwstawić się USA. Tak jak w 2003 roku. Kiedy pojawiła się groźba, że Waszyngton przy okazji wojny w Iraku z rozpędu wejdzie też do Iranu, szefowie MSZ Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii polecieli do Teheranu. Efektem było porozumienie atomowe”. Z kolei komentator „Neue Osnabruecker Zeitung" pisze: „Rywalizacja o władzę nad Zatoką Perską staje się coraz bardziej niepokojąca. Jeśli jeszcze Arabia Saudyjska ulegnie pokusie posiadania broni atomowej, będzie to miało katastrofalne skutki dla regionu. Chyba że uznamy, iż bezpieczeństwo można osiągnąć tylko za cenę silnego dwustronnego odstraszania. Nie widać nikogo, kto mógłby dać odpór takiemu rozwojowi wypadków. Stany Zjednoczone wypadły ze swojej roli światowego policjanta. Zwłaszcza, że amerykańska interwencja zbyt często prowadziła do zaognienia konfliktów. ONZ nigdy niczego nie zrobiła. A Unia Europejska? Bardzo rzadko udaje jej się prowadzić politykę światowego formatu, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie. Wobec ciągłych niespodzianek w polityce zagranicznej serwowanych przez Waszyngton, tym bardzej widoczna jest jej bezradność”.
konflikt usa z iranem